Nasza dzielna policja nie ustaje w walce z groźnymi przestępcami. Tym razem złapała szajkę groźnych tłumaczy napisów działających pod pseudonimem napisy.org. Przyznam szczerze, że brak mi słów. O tym, że Policja wykorzystywana jest przez różne grupy interesów ( czyt. OZZ ) do prowadzenia walki z tzw. piratami, wiemy nie od dziś. O co właściwie chodzi, jak w kategoriach ochrony prawno-autorskiej zakwalifikować listy dialogowe do filmu? Na pewno nie są one opracowaniem. Polecam wyrok SN, II CKN 1399/2000: Dokonanie tłumaczenia warstwy słownej utworu audiowizualnego nie stanowi jego opracowania jako całości. Skoro nie bardzo wiemy z czym mamy do czynienia, to jaka jest podstawa do wyciągania ciężkich armat prawa karnego? W prawie amerykańskim takie działanie określa się mianem "copyright misuse". Nie będę się rozpisywał na ten temat żeby nie duplikować Piotra, poczytajcie sami na jego stronie.
No comments:
Post a Comment