Monday, July 16, 2007

Optymalny termin ochrony prawnoautorskiej

Historia rozwoju prawa autorskiego to przede wszystkim zwiększanie autorskich uprawnień i wydłużanie czasu ochrony. Pierwsza legislacja tej materii - Statute of Annae - wydany w 1709r. w Anglii, objęła ochroną dzieła literackie i wprowadzała 14 letni okres ochronny(+14 lat odnowienia) liczony od czasu opublikowania książki (Pełna nazwa aktu: An Act for the Encouragement of Learning, by vesting the Copies of Printed Books in the Authors or purchasers of such Copies, during the Times therein mentioned). Od tego wydarzenia minęło niemalże 300 lat, świat poszedł do przodu, pojawiły się nowe kategorie utworów i sposoby ich eksploatacji. Wydłużył się też czas trwania majątkowych praw autorskich (czy też autorskich praw wyłącznych w krajach copyright) i obecnie w większości krajów wynosi on 70 lat od śmierci twórca. Czy taki termin jest racjonalny i faktycznie służy ochronie interesów twórców przy jednoczesnym zapewnieniu społeczeństwu dostępu do kultury? Chyba niepotrzebnie oto pytam, bo racjonalizm nie ma tu nic do rzeczy a czynnikiem warunkującym działania legislacyjne są działania lobbingowe tych, którzy na tym najbardziej korzystają (nie zawsze niestety są to twórcy).
Jaki wobec tego powinien być optymalny termin ochronny, uwzględniając przede wszystkim realne czynniki ekonomiczne jakie są pochodną eksploatacji dzieł? Ruffus Pollock z Cambridge University daje klarowną odpowiedź na to pytanie, odpowiedź która przywodzi na myśl termin ochronny przyznany przez Statute of Anne... 14 lat. Przeczytajcie przełomowy artykuł zawierający mnóstwo obliczeń prowadzących do wspomnianej konkluzji: Forever minus a day? Some theory and empirics of optimal copyright.

To nie żart!

Amerykańscy producenci filmów dla dorosłych, powołali do życia Global Anti-Piracy Agency (GAPA) - ciało, którego celem ma być zwalczanie tzw. piractwa produktów filmowych oznaczonych trzema iksami ;). Wygląda na to, że asumpt do działania, dały "sukcesy" RIAA i MPAA. Moim skromnym zdaniem nie można porównywać rzeczy nieporównywalnych, ale nie mnie to oceniać. Warto wspomnieć, że na gruncie prawa polskiego filmy pornograficzne podlegają takiej samej ochronie jak każdy utwór - przy założeniu, że spełnione są przesłanki udzielenia ochrony z art. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Więcej tu i tu .

zachęca czy zniechęca?

Prawo patentowe w swoim założeniu przyczyniać się ma do rozwoju aktualnego stanu wiedzy, innowacyjności, dając przez określony czas wyłączne prawo do eksploatacji wynalazków ich twórcom. Podwaliny ochrony praw własności intelektualnej w Stanach Zjednoczonych zawiera konstytucja, która w art.1 section 8 clause 8 stwierdza: "The Congress shall have power… To promote the progress of science and useful arts, by securing for limited times to authors and inventors the exclusive right to their respective writings and discoveries…" Czy aktualnie istniejący system jest skuteczny i rzeczywiście przyczynia się do rozwoju? Amerykańscy profesorowie prawa i ekonomiści - Michael Meurer and Jim Bessen po latach badań, konkludują krótko - NIE i w przeciętnej sytuacji raczej zmniejsza innowacyjności niż ją rozwija. Więcej na ten temat, a także propnowane zmiany w amerykańskim systemie patentowym na patently-o.

Kto mieczem wojuje...

Okazuje się, że Rosjanie, w tym sam gen.Kalashnikov, oburzeni są faktem, że jeden z ich najbardziej znanych materiałów eksportowych - karabin AK-47, zwany kałasznikowem, podrabiany jest w wielu miejscach na świecie, a Stany Zjednoczone będące piewcą ochrony praw własności intelektualnej we wszelkich zakamarkach globu, są jednym z głównych dystrybutorów tego "dobra" na świecie. Przeczytajcie ironiczną historię na stronach NYTimes.

Wednesday, July 11, 2007

Knock offs?

Zapowiada się ciekawe starcie MTV v. Macy's. No cóż zwycięstwo wydaje się być oczywiste, bo o ile czcionki i krótkie frazy nie podlegają w USA ochronie prawnoautorskiej, to podlegają jej wzory graficzne. Artykuł na Counterfeitchic.com.

Monday, July 9, 2007

prof. Samuelson o reformie Copyright Law

Pojawił się kolejny, ciekawy artykuł prof. Pameli Samuelson zatytułowany: "Preliminary thoughts on Copyright Reform". Artykuł analizuje w ciekawy i charakterystyczny dla prof. Samuelson sposób amerykański system copyright, wskazując mankamenty obowiązującego aktualnie 1976 Copyright Act wytyczając również możliwe drogi przyszłego rozwoju wspomnianej dziedziny. Zainteresowanych zachęcam do lektury.

Avril Lavigne vs The Rubinoos

Pamieta ktoś z was, działającą w latach 70-tych, rockową grupę The Rubinoos? Przyznam szczerze, że ja nigdy o niej nie słyszałem. Jednak dzięki ostatniemu hitowi Avril Lavigne - "Girlfriend" świat usłyszał o wspomnianej grupie na nowo. Zespół pozwał artystkę o naruszenie praw autorskich do ich starej piosenki "I wanna be your boyfriend". Czy faktycznie możemy mówić tutaj o plagiacie? Posłuchajcie sami. Porównanie piosenek w serwisie YouTube oraz na stronie The Rubinoos. Nie zapominajmy, że sprawa toczy się w amerykańskim sądzie, gdzie skuteczną argumentacją można zdziałać dużo za dużo. Na marginesie warto przypomnieć podręcznikową sprawę Bright Tunes Music Corp. v. Harrisongs Music, Ltd. ( 420 F.Supp. 177 (S.D.N.Y.1976)), w której to George Harrison ( członek legendarnej grupy The Beatles) stawił czoło podobnemu zarzutowi. Jego piosenka "My sweet Lord" miała być łudząco podobna do chwytliwego utworu "He's so fine" wykonywanego przez "Chiffons". Przypomnijmy, że aby skutecznie podnieść zarzut naruszenia copyright law należy udowodnić : dostęp do utworu oraz faktyczne skopiowanie. Jaka była konkluzja sądu? George Harrison miał dostęp do utworu i naruszył prawa autorskie do wspomnianej piosenki zrobił to jednak... nieświadomie, w ferworze pracy twórczej jego podświadomość narzuciła mu nuty które, parafrazując inż. Mamonia, już gdzieś kiedyś słyszał. Harrison przegrał, ale jego karierze to nie zaszkodziło... czy z Avril będzie podobnie?

krótki test iPhone'a

Nie będę dzisiaj pisał o problemach prawnych związanych z iPhonem, a było ich bez liku, począwszy od emulatora "wpuszczonego" do sieci długo przed oficjalną premierą urządzenia. Nie zagłębiając się jednak w dywagacje na ten temat, proponuje czytelnikom aby pobawili się w użytkownika iPhone'a i zobaczyli jakie mogą być praktyczne problemu związane z jego używaniem innowacyjnością. Zainteresowanych odsyłam tu.